Latem zeszłego roku Gil Dias został wypożyczony z VFB Stuttgart do Legii Warszawa. Na papierze transfer ten wydawał się bardzo dobry, ponieważ Portugalczyk w przeszłości występował między innymi w Monaco, Fiorentinie, Nottingham Forest lub Olympiakosie. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, a zawodnik kompletnie zawiodł. W minionych rozgrywkach rozegrał łącznie 24 mecze. Nie zdobył żadnej bramki i miał jedną asystę. Na boisku przebywał średnio przez niewiele ponad pół godziny. Przez cały sezon był głębokim rezerwowym i trzykrotnie został także zesłany do drugiej drużyny.
W związku z tym Legia rozstała się z Diasem bez żalu, o czym poinformowała oficjalnie pod koniec maja. Portugalczyk wrócił do VFB Stuttgart, ale nie będzie kontynuował kariery w tym klubie. Zawodnik nieoczekiwanie przeniósł się do Famalicao, z którym podpisał trzyletni kontrakt. Dias występował wcześniej w tym zespole w sezonie 2020/2021. Wówczas rozegrał 33 mecze.
„Jestem bardzo szczęśliwy, że wróciłem do klubu, który przyjął mnie najlepiej, jak to możliwe. Sprawił, że poczułem się jak w domu i w którym miałem okazję odzyskać radość z gry. Zespół bardzo się rozwijał. Oprócz aspektu sportowego Famalicao przywiązuje dużą wagę do poprawy infrastruktury, aby zapewnić najlepsze warunki zawodnikom i personelowi technicznemu” – powiedział Dias w rozmowie z klubowymi mediami.
Po nieudanej przygodzie w Legii transfer Diasa do Famalicao jest zaskakujący. Mowa przecież o ósmej drużynie zeszłego sezonu najwyższej ligi w Portugalii. „Jacy piłkarze mają w CV kilkanaście klubów? Ci, którzy niewiele umieją. Mają po prostu dobrego agenta” – tak o Diasie wypowiadał się w kwietniu Tomasz Smokowski w Kanale Sportowym.