Tomasz Hajto jest znany z tego, że nie gryzie się w język i w każdej sprawie mówi, co uważa. Były reprezentant Polski po meczu Biało-Czerwonych z Francją (1:1) na Euro 2024 nie był do końca zadowolony z nastrojów po tym meczu. – Wiesz, co mnie boli najbardziej? Kapitan reprezentacji Polski wychodzi po remisie z Francją i jest uśmiechnięty. My nie wyszliśmy z grupy. Modrić płacze, Ronaldo płacze za każdym razem, jak coś mu nie wychodzi, ludzie są załamani. My wychodzimy, jakbyśmy wyszli z grupy i grali dalej w turnieju. My cały czas robimy narrację, że u nas wszystko jest „okej” i ten remis jest fenomenalny – .
Nie szczędził również słów krytyki pod adresem Michała Probierza. – Michał nie lubi ciężkich pytań. Na takie pytania jest od razu zły. Na ludzi, którzy mają wiedzę, jest bardzo zły. Dla mnie wykładnikiem wiedzy trenera nie jest 450 w Ekstraklasie. Bardziej cenię 50 meczów za jako trener, w ciężkich warunkach i innej sytuacji. Dostał szansę i wywalczył awans na główny turniej. Nie wiem, czy on nie jest zły, że my odpadliśmy? – pytał Tomasz Hajto.
Tomasz Hajto tłumaczył krytykę reprezentacji Polski. „Chodzi o narrację” Okazuje się, że po tych słowach o Lewandowskim i Probierzu na Hajtę spadła krytyka, do której sam zainteresowany ustosunkował się na antenie w programie „Cafe Euro Cast”. – Chciałem się odnieść do słów, które powiedziałem w środę, bo zostałem dość mocno zaatakowany w internecie. Chciałbym, żeby niektórzy słuchali ze zrozumieniem. Nie zabieram zasług Roberta Lewandowskiego. Powiedziałem tylko o narracji i przekazie – podkreślił. – Nikt nie chce zwalniać trenera Probierza. Tutaj chodzi o jedną rzecz. Jeżeli ja jako od trenera słyszę, że nie mamy szans i po co tam jechać, to rzeczywiście, po co mamy tam jechać – dodawał, odnosząc się do własnych słów o selekcjonerze reprezentacji Polski.
Tłumaczył wtedy, że mająca słabszych piłkarzy wyszła bardzo zmotywowana na Portugalie i wygrała 2:0, dzięki czemu awansowała do 1/8 finału Euro 2024. – Cieszymy się z tego, że nie było turbo źle i że każdego meczu nie przegraliśmy 0:5. Jako piłkarz nie chciałbym, żeby była taka narracja. Nie chodzi o to, żeby „pompować balonik”, tylko żeby trener powiedział: „Panowie, my jesteśmy w stanie to zrobić – jedziemy, chcemy i możemy”. Nikt nikomu nie zabiera zasług i osiągnięć, tylko chodzi o motywację i narrację. Nie jest okej, bo nie wyszliśmy z grupy i odpadliśmy jako pierwszy zespół. Musimy to przyjąć – ocenił.
Tomasz Hajto wrócił do meczu z Portugalią na mistrzostwach świata w 2002 roku Komentujący zarzucali Hajcie, że krytykuje grę polskich obrońców, a sam zanotował „pamiętny” występ przeciwko Pedro Paulecie na mistrzostwach świata w 2002 roku, gdy portugalski napastnik ustrzelił hat-tricka w przegranym przez Polskę meczu 0:4. – Oczywiście wypominany mi jest przegrany mecz z Portugalią z 2002 roku. Cieszę się, że jest tylko jedno takie spotkanie, bo jak patrzę na naszych obecnych obrońców, to do takich sytuacji muszę odnosić się co tydzień. Takich momentów jest coraz więcej – kontrował Hajto.