„Wielotygodniowy konflikt wokół wyboru marszałka województwa małopolskiego, początkowo mało interesujący dla mediów, z czasem stał się tematem licznych, często sensacyjnych doniesień i komentarzy” – zaczął Terlecki. Przypomniał, że PiS zdobył w sejmiku 21 mandatów, a PO i Trzecia Droga 18. Zasugerował, że PO i PSL mogły przejąć władzę w województwie, jednak straciły okazję przez brak porozumienia. Terlecki podsumował małopolską awanturę „Tymczasem co innego przykuwało uwagę komentatorów. Otóż paroosobowa grupka radnych PiS postanowiła nie stosować się do rekomendacji władz partii (w tym prezesa PiS oraz Komitetu Politycznego) i nie wybrać posła Łukasza Kmity na marszałka województwa, ale podzielić stanowiska w zarządzie sejmiku między siebie” – relacjonował. Jako jednego z „prowodyrów tej operacji” wskazał dotychczasowego marszałka. „Moim zdaniem powszechnie uważany za szkodnika, ale za to zdolny do każdej intrygi. Tak bardzo przywiązał się do swojego fotela, że nie liczył się ani z decyzjami partii, ani z opinią 20 posłów i senatorów PiS z Małopolski, którzy poparli Kmitę, ani wreszcie z większością radnych wybranego w kwietniu sejmiku” – oskarżał Terlecki. „W różnych konfiguracjach w gronie gotowych do zdrady znaleźli się także jeden z byłych wicemarszałków oraz były wojewoda, odwołany parę lat temu przez premiera Morawieckiego, dziś prezydencki minister. Oczywistym błędem było umieszczenie ich na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości” – pisał polityk. Zarzucił kolegom, że w sejmiku zajęli się załatwianiem sobie stanowisk. Poinformował o zawieszeniu ich członkostwa i zastanawiał się głośno, czy nie zdradzą ponownie.
„Nie ma co udawać, że nic się nie stało. Szantaż okazał się skuteczny. Aby nie dopuścić do kolejnych wyborów samorządowych albo co gorsza, nie narazić Małopolski na zdobycie władzy przez koalicję PO i PSL, trzeba było ustąpić. Łukasz Kmita zaproponował Łukasza Smółkę jako kandydata na marszałka. Niestety w nowym zarządzie dotychczasowy marszałek wytargował dla siebie fotel wicemarszałka” – pisał dalej. „Nie wróży to dobrze funkcjonowaniu sejmiku, a poza tym oszukani zostali ci wyborcy PiS, którzy w kwietniu zagłosowali na rozłamowców. Teraz trzeba ich przekonać, że następnym razem przy układaniu list wyborczych takiego błędu nie będzie” – podsumował całą sytuację.