Rosyjskie czołgi T-34, IS-2 i ISU-152 powracają na pole bitwy: wielkie wojenne zabytki wracają do akcji
I najwyraźniej zaszła, bo chociaż te czołgi z II wojny światowej nie dotarły jeszcze w rejony walk, to jak wynika z filmu opublikowanego na Twitterze przez Antona Heraszczenko, byłego ukraińskiego wiceministra spraw wewnętrznych i aktualnego koordynatora Urzędu Ochrony Biznesu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Co ciekawe, to kolejne „klasyki” z czasów sowieckich. Film miał zostać nakręcony w rosyjskim 392. Centrum Szkoleniowym w Chabarowsku i z miejsca wzbudził zainteresowanie analityków, którzy zaczęli spekulować na temat potencjalnych powodów obecności tego sprzętu.
Rosja: Szkoda nowych, niech trenują na starociach. Pojawienie się T-34 i innych pojazdów z czasów II wojny światowej ma miejsce w momencie, gdy w wyniku przedłużającego się konfliktu Rosja boryka się ze znacznymi stratami w nowoczesniejszym uzbrojeniu. Podczas gdy zabytkowe czołgi T-54, T-55 i T-62 były już wysyłane na front ukraiński i nikogo nie dziwią, T-34 to radziecki czołg średni produkowany w latach 1941-1958. Tym samym zyskał opinię pojazdu, którego wykorzystanie znacząco wpłynęło na przebieg wojny, w związku z czym niektóre czołgi T-34 w krajach socjalistycznych instalowano jako pomniki wojenne.
Było to jednak ponad 80 lat temu i nawet kolejne modernizacje nie sprawią, że nagle stanie się rozwiązaniem odpowiednim na współczesne pole bitwy.
T-34, IS-2 i ISU-152, czyli sprzęt z II wojny światowej
Podobnie jak IS-2 i ISU-152, które też widoczne były na nagraniu z poligonu. Co to za konstrukcje?
Dwadzieścia jeden czołgów typu IS-2 zniszczyło wtedy ponad czterdzieści Tygrysów i Elefantów – niemieckie czołgi nie posiadały odpowiedniego działa, aby odpowiedzieć na armatę 122 mm. ISU-152 to z kolei ciężkie działo pancerne z tego samego okresu , które powstało na podwoziu czołgu IS-2 i zostało wyposażone w haubico-armatę ML-20S kal. 152,4 mm z zapasem 20 pocisków.
Ostatni raz pojazdów używano podczas I wojny w Zatoce Perskiej, zakończonej w 1991 roku, co dobrze pokazuje, gdzie obecnie jest ich miejsce… w muzeum.
I przynajmniej my tam właśnie je trzymamy, bo. Szacuje się jednak, że w wyniku długotrwałych działań zbrojnych Rosja straciła tysiące czołgów, w tym niektóre ze swoich najnowszych modeli, więc znalazła się niejako pod ścianą.
Tym samym Kreml nie ma najwyraźniej zamiaru wykorzystywać pozostałych do celów treningowych i ryzykować ich zniszczeniem, zamiast tego wysyła na poligony starocie – zdaniem obserwatorów ten i na razie nie widziano go bezpośrednio w walce. Na razie…
