Popularne miejscowości Byli premierzy, Marek Belka i Włodzimierz Cimoszewicz, mieli być wielkim wzmocnieniem list Lewicy do Parlamentu Europejskiego. Wyniki exit poll pokazują jednak, że Cimoszewicz najprawdopodobniej nie przedłuży mandatu europosła, natomiast Belka do momentu ogłoszenia oficjalnych wyników nie może być pewien, czy w Brukseli i Strasburgu spędzi kolejną kadencję.
Zwłaszcza o porażce Cimoszewicza na wieczorze wyborczym Lewicy nikt nie chciał rozmawiać. – Znowu nie zrobił kampanii, bo myślał, że tak, jak pięć lat temu w Warszawie, wjedzie do Europarlamentu na znanym nazwisku i dawnych zasługach. A tu niespodzianka – nie ukrywa złośliwości jeden z działaczy Lewicy, którego pytamy o prawdopodobną porażkę byłego szefa rządu w staraniach o odnowienie mandatu europosła. – Ale czy kogoś zaskakuje, że Cimoszewicz zachował się jak Cimoszewicz? – pyta retorycznie.
Wybory europejskie 2024. Cimoszewicz, czyli niewygodny temat
Na wieczorze wyborczym liderzy i liderki Lewicy od pytań o brak Cimoszewicza w nowej kadencji Europarlamentu uciekali, jak tylko mogli. – Poczekajmy do jutra, te wyniki mogą się jeszcze zmienić – mówi Interii osoba z rządu. – My mieliśmy różne przecieki co do wyników premiera Cimoszewicza. Wedle jednych brał mandat, wedle innych nie – dodaje nasz rozmówca.
Wyniki exit poll są jednak dla Lewicy bezwzględne. Absolutnie pewny mandatu może być jedynie otwierający warszawską listę tej formacji Robert Biedroń, europoseł i współprzewodniczący Nowej Lewicy. Do Parlamentu Europejskiego zapewne dostaną się również Krzysztof Śmiszek, poseł i wiceminister sprawiedliwości, oraz były premier i europoseł minionej kadencji Marek Belka. Ta dwójka, zanim odetchnie, będzie jednak musiała poczekać na oficjalne wyniki Państwowej Komisji Wyborczej (PKW).
– Trzy mandaty to katastrofa – podsumowuje inny z działaczy Lewicy, z którym rozmawiamy na wieczorze wyborczym. – Zresztą zobaczymy, dokąd oni pójdą w Parlamencie Europejskim. Nikt nie chce trzymać z przegranymi – dorzuca zrezygnowany.
W kierownictwie Lewicy wciąż żyją jednak nadzieją, że Cimoszewicz weźmie mandat. – Zachodniopomorskie to region, w którym Lewica ma solidne poparcie i robi dobre wyniki. Poza tym, jest tam sporo wyborców posteseldowskich, dla których Cimoszewicz to ważna postać – zaklina rzeczywistość nasza rozmówczyni. – Gdyby premier Cimoszewicz wziął mandat, to dobrze świadczyłoby o wyborcach Lewicy z tego okręgu, że ciągle stoją przy naszej partii – dodaje.
Wybory europejskie 2024. Biedroń robi dobrą minę do złej gry
Dużo większe są jednak szanse, że Cimoszewicz dołączy do pokaznej listy prominentnych polityków i polityczek Lewicy, którzy w tych wyborach zostali negatywnie zweryfikowani przez elektorat. Są na niej m.in. przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Wanda Nowicka, posłanka Paulina Matysiak, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Anita Kucharska-Dziedzic, wiceminister aktywów państwowych Marcin Kulasek, wiceszef MSZ Andrzej Szejna czy poseł Maciej Konieczny.
Mimo tak długiej listy przegranych prominentnych polityków i polityczek Robert Biedroń na wieczorze wyborczym starał się robić dobrą minę do złej gry. Chociaż nawet on nie oszczędził swojej formacji kilku słów prawdy. – Wynik mógł być lepszy – podkreślił. – Można powiedzieć, że można było zrobić więcej, ale dzisiaj jesteśmy w momencie, w którym możemy powiedzieć sobie jasno: daliśmy opór antyeuropejskim, antydemokratycznym populistom. I taki sygnał z Polski między naszymi partnerami powinien pójść do Europy. Jesteśmy gotowi, jako Lewica, wziąć odpowiedzialność za Europę. Lewica z Polski wysyła dzisiaj taki sygnał do wyborców europejskich – podsumował.
Według sondazu late poll Lewica w skali kraju zdobyła 6,6 proc. głosów, co przełożyłoby się na trzy mandaty w nowej kadencji europarlamentu. To znaczące uszczuplenie stanu posiadania z dopiero co zakończonej kadencji, w której Lewica miała w Parlamencie Europejskim pięciu swoich przedstawicieli.