Do strefy euro należy ponad dwie trzecie państw tworzących Wspólnotę. Reszta państw na razie nie może przyjąć euro lub nie chce się jeszcze na to decydować. Historycznie odmowy wejścia do strefy euro dokonały jedynie trzy państwa: Wielka Brytania, Szwecja i Dania. Każde z tych państw miało swoje własne powody.
Do strefy euro należą również państwa, które nie znajdują się w Unii: Andora, Czarnogóra, Monako, San Marino i Watykan. Istnieją określone kryteria, które trzeba spełnić, aby przyjąć euro, nazywane kryteriami konwergencji. Wskaznikami brane pod uwagę są stabilność cen, stabilny kurs walutowy, stabilne długoterminowe stopy procentowe oraz długotrwała równowaga finansów publicznych. W państwach starających się o przyjęcie do strefy euro nie może zatem panować nadmierne zadłużenie publiczne.
W 1999 roku powstał traktat z Maastricht, w którym ustanowiono jednocześnie Europejski Bank Centralny i Europejski System Banków Centralnych wraz z opisaniem ich celów. Unia pozostawia furtkę państwom, które nie chcą przyjąć wspólnej waluty. To tzw. opt-out.
Do tej pory skorzystały z niej jedynie dwa państwa – Dania i Wielka Brytania. Szwecja ostatecznie nie zdecydowała się na wypisanie się z możliwości uczestniczenia we wspólnocie monetarnej, ale odsuwa swoje wejście do strefy euro, chociaż spełnia warunki pozwalające na przyjęcie tej waluty.
Dania zdecydowała się na podpisanie klauzuli opt-out głównie ze względu na utrzymanie kontroli nad kursem walutowym i polityką monetarną. Zdaniem ekonomistów duńskich, kryzys zadłużenia strefy euro, trwający od 2009 roku, umocnił Duńczyków w swoich postanowieniach.
Mimo to kraj ten pozostaje częścią Unii Gospodarczej i Walutowej i utrzymuje ścisłą współpracę z Europejskim Bankiem Centralnym. Decyzja o nieprzyjmowaniu euro jest uważana za jeden z czynników, które przyczyniły się ostatecznie do brexitu w 2020 roku. Na ten moment Polska jest zobowiązana do przyjęcia euro, ale dopiero, gdy spełnimy wszystkie warunki zapisane w Traktacie z Maastricht.
Na ten moment mamy zbyt wysoką inflację i nie spełniamy oczekiwań odnoszących się do stabilności gospodarczej. Z pewnością ostatecznie decyzja ta będzie wymagała szerokiej debaty politycznej i publicznej, w tym również referendum.