W stolicy Portugalii, Lizbonie, mieszkańcy od lat domagają się od władz działań mających na celu kontrolę nadmiernego turystycznego ruchu. Portal dziennika „The Guardian” poinformował we wtorek, że funkcjonuje tam „kod miasta”, który pozwala rozróżnić mieszkańców od turystów.
Kelnerzy w lokalach gastronomicznych mają łatwość rozpoznawania mieszkańców miasta, co pozwala im na zastosowanie normalnych cen, podczas gdy turyści mogą spodziewać się nieco wyższych opłat. Jeśli jednak kelnerów nie jest pewny, to sami klienci mogą poinformować, że należą do lokalnej społeczności, co umożliwia im korzystanie z preferencyjnych warunków.
Portugalski dziennik „Expresso” przekazał, że stowarzyszenie hotelarzy i restauratorów w kraju (AHRESP) zapewniło, że nadmierny ruch turystyczny skłonił władze miejskie do wprowadzenia działań mających regulować tłumy odwiedzających.
Mieszkańcy Lizbony domagają się m.in. kontrolowania krótkoterminowego wynajmu nieruchomości, aby ograniczyć wpływ masowej turystyki. „The Guardian” zauważył, że podobna sytuacja ma miejsce nie tylko w Portugalii, ale i w innych europejskich krajach.
Po zakończeniu restrykcji związanych z pandemią COVID-19, wielu Europejczyków postanowiło skorzystać ze swojej możliwości podróżowania i odwiedzić popularne miejsca wypoczynkowe. Niebagatelny wzrost zainteresowania turystyką, szczególnie w takich destynacjach jak Barcelona, sprawił, że część mieszkańców tych miejsc zaczęła wykazywać zniecierpliwienie i niechęć wobec turystów.
Według danych portalu Idealista, specjalizującego się w ofertach nieruchomości na sprzedaż i wynajem w Madrycie i Barcelonie, ceny nieruchomości w tych regionach wzrosły w porównaniu do ubiegłego roku, co jest bezpośrednią konsekwencją wzmożonego zainteresowania turystów. Zjawisko to jest zauważalne nie tylko w Hiszpanii, lecz także w innych popularnych miejscach w Europie.