Wstrząsające wydarzenia w Wielkiej Brytanii - mieszkańcy w szoku. "Anglia w chaosie"

Obrazy krążące po mediach społecznościowych są niepokojące. Spokojne okolice północnoangielskiego miasta Leeds przez jedną noc wyglądały jak strefa wojny domowej. Z czwartku na piątek w mieście liczącym 790 tys. mieszkańców doszło do przerażających scen. Rozwścieczony tłum w furii niszczył wozy policyjne, wzniecał pożary, rzucał kamieniami i budował barykady. Spłonał m.in. autobus komunikacji miejskiej.

„Europa się faszyzuje z powodu kryzysu migracyjnego”. Lejb Fogelman przepowiada apokalipsę. Następnego dnia brytyjskie gazety, takie jak „Daily Mail”, mówiły o „nocy hańby”, a prawicowo-populistyczny influencer Oli London skomentował wydarzenia w serwisie X (dawniej Twitter) słowami: „Anglia upadła”, publikując materiał wideo przedstawiający chaos na ulicach miasta.

Według naocznych świadków do zamieszek doszło po wizycie pracowników urzędu do spraw młodzieży w dzielnicy Harehill. Urzędnicy odwiedzili jedną z romskich rodzin i — tłumacząc się dobrem dzieci — chcieli odebrać jej potomstwo oraz przekazać je „pod opiekę państwa”. Akcja ta — w której, jak pokazuje materiał wideo, najwyraźniej brali udział także funkcjonariusze policji — rozśmieszyła rodziców i sąsiadów. Na miejscu szybko zebrał się tłum i doszło do zamieszek.

Ojciec brexitu i przyjaciel Donalda Trumpa wreszcie wszedł do brytyjskiego parlamentu. „Będą się mnie bać, kiedy się z nimi rozprawię”. Według doniesień dziennikarzy „The Guardian” policja została wezwana na adres przy Luxor Street w czwartek już o 17.00 z powodu „trwających zamieszek”. Z czasem w okolicy zaczął gromadzić się coraz więcej ludzi, więc urzędnicy i dzieci zostali przetransportowani w „bezpieczne miejsce”. Policja monitorowała obszar z helikoptera.

Samochody policyjne zostały zaatakowane. Według doniesień medialnych zamieszki przeciągnęły się do godzin nocnych — wciąż wybuchały wówczas niewielkie pożary, rozemocjonowany tłum rzucał też kamieniami. Na nagraniach na żywo i filmach opublikowanych w internecie widać, jak uczestnicy zamieszek podpalają pojazdy i budują barykady na ulicach. Inne materiały wideo pokazują bandytów atakujących i rozbijających policyjny radiowóz hulajnogami, wózkami dziecięcymi i rowerami.

Harehill trafiło już na pierwsze strony gazet po wyborach samorządowych w Wielkiej Brytanii. Mothin Ali, który kandydował wówczas z ramienia brytyjskiej Partii Zielonych i został radnym, nazwał swój sukces „zwycięstwem ludu Gazy”. Polityka widać na materiale z zamieszek, do których doszło ubiegłej nocy — występuje tam w roli mediatora. Wielokrotnie błaga uczestników, by przestali demolować okolicę i się uspokoili. „Zastanówcie się. Tam są dzieci!” — mówi. Później w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać, jak radny usuwa zniszczenia.

Policja wielokrotnie prosiła mieszkańców o pozostanie w domach w czasie trwania zamieszek. Wielu nie zastosowało się jednak do tych instrukcji, niektórzy transmitowali nawet wydarzenia na żywo.

Wielka Brytania miała wstać z kolan, ale brexit zaprowadził ją na dno. „To nas dobije. Nie jesteśmy w stanie sprzedać wszystkiego”. Według doniesień medialnych brytyjska ministra spraw wewnętrznych Yvette Cooper potępiła „szokujące sceny i ataki” w mieście. Policja hrabstwa West Yorkshire zapowiedziała, że pociągnie winnych do odpowiedzialności „z pełną surowością prawa”. Według ustaleń redakcji „The Guardian” w trakcie zamieszek nikt nie został ranny. Mieszkańcy wyrazili jednak swoją frustrację reporterom gazety. Jeden z rozmówców powiedział: „Policja nie dba o naszą okolicę. Po prostu ich nie ma, zostawiają nas, byśmy sami sobie z tym poradzili”.