Unijna procedura wobec Polski: Jakie kroki podejmie Bruksela i jak wpłynie to na naszą gospodarkę?

Komisja Europejska w środę 19 czerwca poinformowała, że , a także sześć innych krajów członkowskich UE (Włochy, Francję, Maltę, Węgry, Belgię oraz Słowację), . , który w 2023 r. przekroczył ważny unijny próg 3 proc. PKB. Przypomnijmy – Polska zaraportowała deficyt na poziomie 5,1 proc. PKB.

Czy Komisja Europejska może odgórnie wskazać, w jakich obszarach rząd powinien ciąć wydatki? Czy zagrożone mogą być w związku z tym świadczenia socjalne, waloryzacja emerytur i rent, a może trzeba będzie zredukować wskaźniki wzrostu płacy minimalnej? Ekonomici podkreślają, że nic takiego nie będzie miało miejsca – . Bez względu na to, jakie to będą działania, muszą prowadzić do określonego celu – poprawy kondycji finansów publicznych.

Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP, przypomina, że „procedura nadmiernego deficytu jest nam bardzo dobrze znana”. Polska była nią objęta dwukrotnie: w 2003 r. i w 2010 r. Procedura ta wygląda jednak obecnie inaczej niż kiedyś. – , bo Unia zdaje sobie sprawę, że większa restrykcyjność w obecnych warunkach mogłaby hamować gospodarkę wielu krajów Unii – tłumaczy ekonomistka.

  1. – z jednej strony co do skali, a z drugiej tempa dojścia do bardziej zrównoważonych finansów publicznych, czyli zejścia poniżej progu 3 proc. PKB dla deficytu sektora finansów publicznych. – , nie będą wymagały tak szybkiej korekty, jak w poprzedniej wersji Paktu dla Stabilności i Wzrostu.
  2. Mają uwzględniać koszty ponoszone przez państwa członkowskie w związku z rosyjską agresją na Ukrainę, a więc wydatki militarne, wsparcie dla uchodźców – a takich wydatków mamy dużo w naszym budżecie – wskazuje nasz rozmówca.
  3. KE będzie też patrzyła, jak kształtuje się ścieżka długu i będzie rekomendowała określone poziomy wydatków na najbliższe lata. Artykuł koniecznie również

Jeśli chodzi o to, jak ambitna będzie ścieżka dostosowania fiskalnego w Polsce, to – mówi Adam Antoniak. – Pamiętajmy, że w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa rząd założył wysiłek fiskalny i korektę deficytu na poziomie 0,5 proc. PKB rocznie (w ujęciu strukturalnym) – to taki minimalny wysiłek, który powinien podjąć kraj objęty .

Jednocześnie, według tego samego dokumentu, Pojawia się również pytanie, jak Rada Unii Europejskiej, bo to ona będzie wyznaczać cele dla Polski, ustosunkuje się do tego, że ponosimy duże wydatki na wsparcie uchodźców z Ukrainy czy bezpieczeństwo militarne. To będą kluczowe kwestie.

  1. Jak przekonuje ekonomista, nie ma mowy o arbitralnym wskazywaniu przez Brukselę konkretnych wydatków do redukcji. Niemniej jednak rząd będzie musiał pilnować dyscypliny fiskalnej.
  2. Na pewno – bardziej będzie skupiał się na ogólnym poziomie wydatków, celach dla redukcji deficytu i ścieżce długu publicznego, które zapewnią nam dojście do bardziej zrównoważonych finansów publicznych w średnim okresie. Polityka zaciskania pasa może jednak oznaczać konieczność rezygnacji z realizacji niektórych hojnych obietnic obecnej koalicji rządzącej.

Rekomendacje Brukseli staną się zapewne przyczynkiem do dyskusji, , co wiąże się z bardzo wysokimi kosztami. Może się okazać, że w warunkach obowiązywania PND nie będzie na to w najbliższych latach przestrzeni – zaznacza Adam Antoniak. Przypomnijmy – Ministerstwo Finansów oszacowało, że z 30 000 zł do 60 000 zł mogłoby w warunkach 2024 r. spowodować zmniejszenie obciążeń podatkowych z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych o ok. 48 mld zł.

Tyle kosztowałaby budżet państwa realizacja tej konkretnej obietnicy wyborczej Koalicji Obywatelskiej. – , po ok. 0,5 proc. PKB rocznie – przypomina Marta Petka-Zagakewska.

Rząd ma bardzo duże pole negocjacyjne – energetyka, nakłady na zbrojenia będą skuteczna „wymówką”. PND powoduje natomiast, że nie ma przestrzeni na ekspansję fiskalną. Wiele obietnic będzie musiało zostać odłożonych.