W sezonie mistrzowskim Jagiellonii Białystok dobra forma Mateusza Skrzypczaka była w cieniu takich postaci jak Nene, Jesus Imaz, Afimico Pululu, Dominik Marczuk czy nawet innego stopera Jagi – Adriana Diegueza. Jednak gdy liderzy drużyny Adriana Siemieńca zaczęli mieć w nowych rozgrywkach problemy, 24-letni wychowanek Lecha Poznań był jednym z niewielu, do których nie można było mieć większych pretensji. A że ostatnie spotkania Skrzypczaka w Ekstraklasie były niemal perfekcyjne, w poniedziałek otrzymał on nagrodę w postaci pierwszego w karierze powołania do reprezentacji Polski.
Mateusz Skrzypczak: Zadzwonili do mnie moi przyjaciele. Po meczu w Gliwicach usłyszałem, że trener Probierz obserwował mnie, ale to było tylko jedno zdanie, nic więcej. W poniedziałek byłem w domu, zaczeły się pojawiać jakieś artykuły, które ludzie mi podsyłali. Pytali się, czy coś wiem, czy to prawda, ale naprawdę nic nie wiedziałem. Gdy wyszły powołania, jechałem samochodem i nagle telefon mi zaczął wariować. W ten sposób się dowiedziałem o powołaniu.
„Spodziewałem się” to będzie złe słowo. Nie spodziewałem się, ale dążyłem do tego. Czułem od jakiegoś czasu, że jest to realne, że to może się wydarzyć. To był cel, do którego dążyłem i naprawdę cieszę się, że się udało. Nie, nie miałem okazji z nim rozmawiać. Nie mieliśmy dotąd żadnego kontaktu.
Tak, bardzo się cieszę, że się zobaczę z chłopakami. To będzie taki czas od wielu lat, gdzie będziemy mogli spędzić wiele dni razem i to też jest w tym wszystkim piękne. Na pewno to nie jest coś codziennego, haha. Ta nasza przyjaźń narodziła się w internacie w akademii Lecha. I tak sobie szliśmy razem, naszą grupką przyjaciół, przez kolejne jej szczeble.
Wiadomo, że wszyscy później się rozjechali po całym świecie, ale te przyjaźnie zostały i szczerze mówiąc, to jest piękne. W piłce się poznaje mnóstwo wspaniałych osób i się ma bardzo wielu kolegów, poruszając się między drużynami i poznając kolejnych ludzi, ale rzadko jest, że z kimś masz taki codzienny kontakt.
Każdy wolny dzień, święta, Sylwestra, czy po prostu nasze urlopy spędzamy razem. Mielismy tez zawsze to nasze marzenie, żeby być razem w reprezentacji, i to jest piękne, że możemy to teraz spełnić.
- Tak, mamy taką grupę.
- Wiadomo, że każdy się cieszył, ale mam wrażenie, że Tymek to się nawet cieszył bardziej niż ja, haha.
- Jest jeszcze Kamil Jóźwiak. Wspólnie z Kubą Moderem i Tymkiem Puchaczem tworzymy taką czwórkę, która gra w piłkę i jest ze sobą połączona tą więzią.
Wierzę, że Kamil jeszcze wróci do reprezentacji. Teraz cieszę się, że wyleczył kontuzję i zaczął grać w Granadzie. Mam nadzieję, że wróci do kadry, bo na pewno pokazał w wielu meczach, że może dać jej naprawdę dużo.
A powrót do Ekstraklasy to raczej już na stare lata. Tak, wygasa, ale o ile w trakcie letniego okienka dochodziły do mnie różne sygnały i nie wiedziałem na 100 proc, co się wydarzy, to od zamknięcia okienka w ogóle o tym nie myślę.
- Mój kontrakt się kończy i zobaczymy, co się wydarzy. Na razie nie ma co spekulować, bo piłka pisze różne scenariusze, ale nie jest tak, że już teraz przebieram nogami, żeby zaraz wyjechać za granicę.
- Nie, nie chcę tego tknąć. Bo ja w Jagiellonii czuję się bardzo dobrze. Myślę, że dużo dałem Jagiellonii i Jagiellonia dała mi bardzo dużo.
- Jestem za to wdzięczny klubowi i jestem tutaj zadowolony. Nie chcę tutaj składać deklaracji, ale jestem szczęśliwy w Jagiellonii.
Gramy w europejskich pucharach, jesteśmy w czubie tabeli. Mam dobrą pozycję w drużynie, a czuję się tu dobrze także jako człowiek. Więc też jestem optymistą.
Lider drużyny i reprezentacji Polski
Prawda. Tak, myślę, że jestem jednym z liderów, ale też mamy różnych liderów. Mamy tych głośnych, ekspresyjnych, ale też cichych i myślę, że należę bardziej do tej drugiej grupy osób.
Ale lubię brać odpowiedzialność i lubię pomagać, też już trochę tych meczów w Jagiellonii rozegrałem. Czuję się tutaj komfortowo, więc też czuję taką potrzebę, żeby po prostu brać większą odpowiedzialność za wszystko.
- Tak jak powiedziałem, każdy jest inny, każdy z nas też trochę inaczej reaguje.
- Dostrzegłem Dominika po meczu, że się załamany położył na murawie. Wiadomo, że też byłem zły, że nie wygraliśmy i że nie wykorzystaliśmy tej sytuacji.
- Ale podbiegłem do niego, bo wiedziałem, że to nie był koniec sezonu. to nie był koniec. Gdyby był, to być może bym się położył wokół niego i razem byśmy płakali, ale było inaczej i wciąż mielismy robotę do wykonania.
Mistrzostwo Polski z Lechem i Jagiellonią
Na pewno to nie jest coś codziennego, haha. Ta nasza przyjaźń narodziła się w internacie w akademii Lecha. I tak sobie szliśmy razem, naszą grupką przyjaciół, przez kolejne jej szczeble.
Wiadomo, że wszyscy później się rozjechali po całym świecie, ale te przyjaźnie zostały i szczerze mówiąc, to jest piękne. W piłce się poznaje mnóstwo wspaniałych osób i się ma bardzo wielu kolegów, poruszając się między drużynami i poznając kolejnych ludzi, ale rzadko jest, że z kimś masz taki codzienny kontakt.
- Każdy wolny dzień, święta, Sylwestra, czy po prostu nasze urlopy spędzamy razem. Mielismy tez zawsze to nasze marzenie, żeby być razem w reprezentacji, i to jest piękne, że możemy to teraz spełnić.
- Tak, mamy taką grupę.
- Wiadomo, że każdy się cieszył, ale mam wrażenie, że Tymek to się nawet cieszył bardziej niż ja, haha.
Na pewno to nie jest coś codziennego, haha. Ta nasza przyjaźń narodziła się w internacie w akademii Lecha. I tak sobie szliśmy razem, naszą grupką przyjaciół, przez kolejne jej szczeble.
Mecz w Lidze Konferencji
- Wierzę, że Kamil jeszcze wróci do reprezentacji. Teraz cieszę się, że wyleczył kontuzję i zaczął grać w Granadzie. Mam nadzieję, że wróci do kadry, bo na pewno pokazał w wielu meczach, że może dać jej naprawdę dużo.
- A powrót do Ekstraklasy to raczej już na stare lata. Tak, wygasa, ale o ile w trakcie letniego okienka dochodziły do mnie różne sygnały i nie wiedziałem na 100 proc, co się wydarzy, to od zamknięcia okienka w ogóle o tym nie myślę.
- Ciężko zaprzeczyć, że teraz jestem w najlepszym momencie swojej kariery, bo piłka pisze różne scenariusze. Wiem, że chciałbym rozwinąć skrzydła i iść do przodu.
Chciałbym obronić mistrzostwo, wygrać Puchar Polski i zajść jak najdalej się da w Europie. Ale myślę, że najważniejsze jest to, by wrócić do tego, co cechowało nas w poprzednim sezonie.
Czyli to nastawienie, by iść tylko ten mecz po meczu. Niech to będzie taki nasz cel, który pozwoli wyjść z grupy Lidze Konferencji i być do końca roku w czubie tabeli oraz Pucharze Polski. Wtedy w styczniu znowu usiądziemy i popatrzymy, o co możemy grać, ale wiadomo, że chcielibyśmy grać o najwyższe cele.
Spotkanie w Europie
Wierzę, że Kamil jeszcze wróci do reprezentacji. Teraz cieszę się, że wyleczył kontuzję i zaczął grać w Granadzie. Mam nadzieję, że wróci do kadry, bo na pewno pokazał w wielu meczach, że może dać jej naprawdę dużo.
- Tak, była już wstępna rozmowa. I ja w Jagiellonii czuje się bardzo dobrze.
- Myslę, że duzo dałem Jagiellonii i ona mi dała wiele. Jestem wdzięczny klubowi i jestem zadowolony. Nie chcę składać deklaracji, ale tutaj jestem szczęśliwy.
Myślę, że jest to konsekwencja. Trener jest konsekwentny we wszystkich sprawach -taktycznych, boiskowych, organizacyjnych i dyscyplinarnych. Jasno pokazuje, czego od nas wymaga.