Których dwóch kandydatów zgłosiła Lewica do wyborów prezydenckich? Padły konkretne nazwiska

Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk bądź wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat – to prawdopodobnie jedna z nich zostanie kandydatką Lewicy w wyborach prezydenckich 2025. Na te dwa konkretne nazwiska wskazał Robert Biedroń. Europoseł zapowiedział, że formacja ogłosi w tej sprawie decyzję na początku stycznia. Lider Nowej Lewicy na antenie TVN24 odniósł się do kwestii zbliżających się wyborów prezydenckich. Polityk zapytany został o możliwość zwycięstwa kandydata Lewicy.

Robert Biedroń stwierdził, że przedstawiciel tej koalicji może wygrać i właśnie dlatego zdecydowano się na ten ruch, a nie poparcie kandydata szerokiej koalicji rządzącej. – Ja myślę, że to będzie kandydatka. W mojej ocenie i z tego, co widzę, będą dwie kandydatki i są to Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Magdalena Biejat – przekonywał. – Wszystko wskazuje na to, że będziemy wybierali (pomiędzy nimi – red.) albo w formule prawyborów, albo taką decyzję podejmiemy pod koniec roku i ogłosimy na początku stycznia – dodał.

W dalszej części rozmowy Robert Biedroń odniósł się do wypowiedzi minister ds. równości Katarzyny Kotuli, która ogłosiła, że kandydat Lewicy na prezydenta może zostać ogłoszony już 8 grudnia, kiedy to zorganizowany zostanie „quasi-kongres Lewicy” podsumowujący działalność w rządzie. – Ja myślę, że to będzie na początku stycznia. Nieważna jest data. Myślę, że będzie to jedna z tych dwóch kandydatek. Chciałbym, żeby tak się stało. Namawiam zresztą obie polityczki do tego, żeby kandydowały – podkreślił europoseł.

Jednocześnie lider Nowej Lewicy stwierdził, że jest przekonany o dużym potencjale obydwu kandydatek, co może przełożyć się na wysokie poparcie w wyborach. – Oczywiście, to są trudne wybory dla Lewicy ze względu na polaryzację, jaka panuje w Polsce. (…) Wierzę, że zarówno Magdalena Biejat jak i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mają taki potencjał, żeby zrobić dobry wynik – ocenił.

Kończąc swoją wypowiedź, Robert Biedroń zaapelował do polityków partii Razem, by zdecydowali się na poparcie jednego kandydata Lewicy w wyborach, ponieważ – jak podkreślił – istnieje duże prawdopodobieństwo, że to ugrupowanie nie będzie w stanie samodzielnie zebrać 100 tysięcy podpisów potrzebnych do zarejestrowania kandydata.