Pierwsza próba ataku w kwietniu nie powiodła się. Kiedy Iran — wraz z libańską organizacją Hezbollah i milicją Hutów z Jemenu — po raz pierwszy bezpośrednio zaatakował Izrael, spowodował jedynie niewielkie szkody. Według doniesień ich siły wystrzeliły ok. 300 rakiet, dronów i pocisków manewrujących, ale prawie wszystkie z nich zostały przechwycone i zniszczone. Wciąż spekuluje się, jaka może być tym razem reakcja Iranu, Hamasu i Hezbollahu po niedawnym zabiciu wysokich rangą dowódców. Na Bliskim Wschodzie może rozpętać się piekło.
Hamas jest wściekły i zapowiada odwet. „Bez względu na ofiary” — będzie surowa kara — zapowiedział już najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei w odpowiedzi na zabicie lidera Hamasu Ismaila Haniego w Teheranie. To może być największy test dla izraelskiej obrony przeciwrakietowej — zwłaszcza że ugrupowania udoskonaliły swoją technologię i taktykę. Hezbollah rozpoczął już wystrzeliwanie rakiet Katiusza w kierunku północnego Izraela.
Atak wisi w powietrzu
Podczas ataku w połowie kwietnia reżim w Iranie wystrzelił rakiety w kierunku Izraela. Jednak odległość ok. 1 tys. km pozwoliła na dłuższy okres rozpoznania, a tym samym na ukierunkowaną obronę. Ponadto atak został zapowiedziany z wyprzedzeniem. Jord