J.D. Vance postanowił wykorzystać atak Iranu na Izrael jako pretekst do powiązania Kamali Harris i jej kandydata na wiceprezydenta, Tima Walza, z eskalacją przemocy na Bliskim Wschodzie i zagrożeniem ze strony irańskiego programu nuklearnego.
„Iran jest dzisiaj tak blisko broni nuklearnej, jak nigdy dotąd. A gubernator Walz obwinia Donalda Trumpa. Kto był wiceprezydentem przez ostatnie trzy i pół roku?” – zapytał.
Pewność siebie J.D. Vance’a rzucającego takie oskarżenia jest znakiem tego, że sztab Trumpa postrzega kryzys na Bliskim Wschodzie za piętę Achillesową Demokratów – i że chce na tym oprzeć swoje ataki dotyczące polityki zagranicznej.
Na dowód tego podczas wtorkowego spotkania z wyborcami w Wisconsin Trump oskarżył prezydenta Joego Bidena i wiceprezydent Kamalę Harris o to, że „doprowadzili [Amerykanów] na skraj III wojny światowej”.
Słowa J.D. Vance’a padły kilka godzin po tym, jak Iran wystrzelił w kierunku Izraela blisko 200 pocisków balistycznych. Była to jego odpowiedź na wcześniejszy atak Izraela, w wyniku którego zginął przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah. Zwiększyło to presję na zespół dyplomatyczny Bidena dążący do deeskalacji – i ryzyko wybuchu szerszej wojny w regionie.
Strategia Trumpa i Vance’a może im się opłacić. Niedawny sondaż przeprowadzony przez Instytut Spraw Światowych (Institute for Global Affairs) jeszcze przed irańskim atakiem rakietowym wykazał, że 58 proc. Amerykanów w stanach wahających się uważa, że Trump jest bardziej zdolny do tego, by zakończyć wojny w Strefie Gazy i w Ukrainie. Jedynie 42 proc. badanych odpowiedziało, że prędzej zrobiłaby to Kamala Harris.