W historii PKW taka sytuacja się nie zdarzyła – powiedział PAP b. prezes PKW, sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński, pytany o odroczenie posiedzenia PKW ws. sprawozdania PiS z wyborów parlamentarnych. Jednocześnie podkreślił, że nie jest zaskoczony decyzją Komisji.
„PKW ma sześć miesięcy na ocenę sprawozdań. Nie są to jakieś strasznie skomplikowane rzeczy, żeby PKW musiała pół roku się nad tym zastanawiać. Ale rozumiem, że potrzeba jeszcze czasu” – powiedział PAP Wojciech Hermeliński, jednocześnie dodając, że nie jest zaskoczony, że posiedzenie odroczono. Najprawdopodobniej – uważa Hermeliński – PKW potrzebuje więcej czasu na zbadanie nowych materiałów otrzymanych w środę z kancelarii premiera. W takiej sytuacji „nie można mieć o to pretensji”, trudno jednak „powiedzieć, w jakim kierunku to idzie”. B. prezes PKW zaznaczył, że nie ma przepisu, który by zabraniał odroczenia posiedzenia i przedłużenia czasu pracy Komisji.
Podkreślił jednak, że taka sytuacja nigdy w historii PKW się nie zdarzyła – nie tylko w czasie, gdy był jej prezesem, ale także podczas wcześniejszych kadencji. „Mam nadzieję, że Komisja jest ostrożna i skrupulatnie badająca i że wynik tych wszystkich rozważań będzie prawidłowy, wydany po dogłębnej analizie wszystkich materiałów, że PKW oceni te sprawozdania, tak jak to dotychczasowo komisje robiły, w sposób sumienny i rzetelny” – powiedział Hermeliński.
Odraczając posiedzenie, PKW zwróciła się do Rządowego Centrum Legislacji (RCL) i Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) w celu wyjaśnienia wątpliwości. Hermeliński stwierdził, że to dobry kierunek, bo w przestrzeni medialnej, oprócz kwestii związanych z Funduszem Sprawiedliwości, pojawiły się także kwestie związane „z wypływem pieniędzy z tych instytucji na rzecz, można przypuszczać, kampanii wyborczych”. Sędzia odniósł się także do słów członka PKW, mec. Ryszarda Kalisza, który poinformował, że Komisja musi policzyć „co do złotówki” skalę nieprawidłowości.
Hermeliński zauważył, że orzecznictwo SN idzie w tym kierunku, że nie ma potrzeby wyliczania, a nawet nie da się wyliczyć kwestii związanych z korzyściami majątkowymi w zakresie wartości niemajątkowych (np. odrzucenie przez PKW w 2022 r. sprawozdania partii Polska 2050). Według sędziego wydatki związane z Funduszem Sprawiedliwości, z RCL i z NASK dotyczą rzeczy niewyliczalnych. „Jeżeli PKW uznałaby, że tymi wartościami niematerialnymi, które zostały wniesione do kampanii wyborczej, są na przykład te pikniki, te garnki, które były przesyłane do kół gospodyń wiejskich, nie bardzo wiem, jak to wyliczyć. Wartość garnek, czy wartość benzyny wypalonej na przyjazd tych wozów strażackich na ten piknik? Tego się wyliczyć nie da” – podkreślił.
Wyjaśniał, że przepisy kodeksu wyborczego regulują podmioty, które mogą wpłacać środki na fundusz wyborczy – mogą to być wyłącznie obywatele polscy mający miejsce zamieszkania w Polsce. Fundusz Sprawiedliwości – mówił Hermeliński – nie jest przecież obywatelem polskim, ani osobą prawną. „SN mówi, że jeżeli dojdzie do naruszenia kodeksu wyborczego poprzez to, że niewłaściwy podmiot finansuje kampanię wyborczą, to już nie ma potrzeby badania wartości, bo pierwszy warunek przekreśla możliwość zaakceptowania sprawozdania” – uważa.
Pytany, czy Komisja ma wystarczające możliwości do badania nieprawidłowości w prowadzeniu kampanii przez komitety wyborcze sędzia Hermeliński powiedział: ” PKW nie jest organem policyjnym, prokuratorskim, śledczym. Nie ma możliwości tak dokładnego badania”, a „podstawą są sprawozdania finansowe. I ewentualnie inne rzeczy, które PKW dostrzeże lub nie dostrzeże w sprawozdaniu wyborczym” – mówił.
KW przyjęła w środę bez zastrzeżeń sprawozdanie finansowe z wyborów parlamentarnych komitetu Lewicy, zaś ze wskazaniem uchybień m.in. komitetów KO, Trzeciej Drogi i Konfederacji. Posiedzenie ws. sprawozdania PiS zostało odroczone do 29 sierpnia. Szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar informował wcześniej, że resort postuluje, by PKW sprawdziła, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości były zgodne z przepisami kodeksu wyborczego – przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych.
Pismo w tej sprawie Bodnar skierował na początku czerwca do Krajowego Biura Wyborczego. Podając wtedy, że „poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przyznało w sumie 2043 dofinansowania na łączną sumę 224 milionów złotych (w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski), a dofinansowania z FS przyznawano w latach 2019-2023, czyli w okresie pokrywającym się z kampaniami wyborczymi do Sejmu i Senatu oraz kampanią referendalną. Wcześniej, w lutym 2024 r., minister sprawiedliwości wnioskował też do KBW w sprawie oceny zgodności kampanii reklamowych resortu z lat 2019-2023 z zasadami finansowania komitetów wyborczych. Informował wtedy, że w Ministerstwie Sprawiedliwości odkryto, że „z kart kredytowych ponoszone były wydatki na reklamy MS, ale czas emisji tych reklam był bardzo zbliżony z tym, kiedy trwała kampania wyborcza”. (PAP)
Autorka: Malwina Tkacz mwt/ mow/