Pereira zwycięża w sprawie sądowej przeciwko Lisowi. W tle walka z ksenofobicznym językiem.

Samuel Pereira zwyciężył w sporze sądowym z Tomaszem Lisem o słowa, które były redaktor naczelny „Newsweeka”. Sformułował w mediach społecznościowych na temat byłego wicedyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Lis będzie musiał przeprosić Samuela Pereire, ale nie zapłaci 10 tys. zł odszkodowania.

Warszawski Sąd Okręgowy nakazał dzisiaj Tomaszowi Lisowi wystosować przeprosiny wobec Samuela Pereiry w związku z ubiegłorocznym wpisem Lisa na X, w którym opisał on Pereirę słowami „portugalski znajda”. Sąd nie zdecydował się jednak zasądzić odszkodowania na rzecz byłego dziennikarza TVP.

Podglebiem dla konfliktu Pereira-Lis stał się wpis internetowy Pereiry z 3 listopada 2023 r., w którym przypominał on Zbigniewowi Bońkowi, że w pomeczowym studiu po spotkaniu Polski z reprezentacją ZSRR na mistrzostwach świata w 1982 r. miało założoną koszulkę radzieckiej reprezentacji. Ten z lokami? To maskotka Jaruzelskiego, która w czasie stanu wojennego występowała w telewizji w koszulce ZSRR — napisał wówczas na platformie X Pereira o Zbigniewie Bońku.

Odpowiedział mu wtedy niewywłowywany do tablicy, ale udzielający się bardzo mocno w mediach społecznościowych Tomasz Lis. Gdy po meczu z ZSRR na mistrzostwach świata w Hiszpanii, remisie, który dał nam awans do półfinałów mistrzostw świata, Boniek wszedł do telewizyjnego studia w koszulce z napisem CCCP, to cała Polska wiedziała, że to skalp. Dziś portugalska znajda Pereira uznaje to za dowód kolaboracji Bońka z komunistami. „My jesteśmy generalnie tolerancyjni i gościnni, ale lepiej żeby korzystający z tego nie testowali arogancją granic tej gościnności, bo może być niemiło” — stwierdził Lis.

Pozew Pereira Samuel Pereira naturalnie miał prawo poczuć się obrażonym przez Lisa, więc pozwał go w trybie ochrony dóbr osobistych. Zaznaczył przy tym dla portalu Wirtualnemedia.pl, że nieustannie i od lat spotyka się z mową nienawiści „ze strony obozu rzekomego postępu, tolerancji i szacunku do drugiego człowieka”.

Ostatnio przybrała ona jednak wyjątkowo złe oblicze. Nie jest typowym hejtem, nie skupia się na moich poglądach, czy nawet zajmowanej funkcji, ale na pochodzeniu etnicznym. Język wykluczenia, kwestionowanie polskości oraz wypędzanie z kraju, w którym się urodziłem i razem z rodziną żyję — wyliczył.

Sąd zdecydował

Pereira poinformował dzisiaj jednak, że sąd przychylił się do jego argumentacji i nakazał Tomaszowi Lisowi przeprosić byłego dziennikarza TVP. W uzasadnieniu wyroku sąd ocenił, że wpis Lisa „miał charakter ksenofobiczny” i „wyrzucał poza nawias polskiego narodu”. Pereira ocenił w mediach społecznościowych, że Lis nie powinien w oderwanych od wątków narodowych sprawach w ogóle zauważać czyjeś pochodzenie lub co gorsza formułować quasi-rasistowskie opinie.

„Jest to tym bardziej szokujące, że Lis zawsze chciał stworzyć wokół siebie nimb tolerancyjnego i otwartego człowieka. Moje stanowisko było takie, że dyskusja publicystyczna tak, nawet ostra, ale nie wykraczanie poza nią w rejony ksenofobiczne i groźby. To, co napisał Tomasz Lis nie miało związku z tematem dyskusji i było niegodne kogoś, kto sam siebie widzi jako osobę tolerancyjną, inteligentną i otwartą na świat.”

Lis jako osoba publiczna, z wieloletnim doświadczeniem pracy dziennikarskiej musiał zdawać sobie sprawę z użytych słów, a skutki jakie wywołał (fala hejtu i przyklejanie mi do dzisiaj przez hejterów stwierdzenia „portugalska znajda”) wymagają przeprosin i zadośćuczynienia — wyjaśnił Samuel Pereira.

Strona pozwana przekonywała, że poniekąd sam jestem sobie winny, bo ostro wyrażam swoje poglądy (nie wykazali oczywiście żadnej ksenofobii), stwierdzenie „portugalska znajda”, to była jedynie „kaśliwość”, portal X ma „charakter satyryczny”, a końcówka wpisu, gdzie Tomasz Lis grozi mi, że „może być niemiło” to było jedynie ostrzeżenie przed „społecznym ostracyzmem”.

  1. Poza tym Lis miał prawo tak zareagować, bo jest wiernym kibicem piłkarskim, zabolało go, że obraziłem legendę sportu (Bońka) i się zdenerwował — uzupełnił.

Poszkodowany zapłaci? Pereira zwrócił jednak uwagę, że zwycięstwo w sądzie jest połowiczne, gdyż nie przychylono się do jego żądania, aby Tomasz Lis zapłacił 10 tys. zł zadośćuczynienia na jego rzecz i pokrył koszty procesu sądowego.

Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której poszkodowany musi ponieść jego koszty. Jeśli decyzja by się uprawomocniła, oznaczałoby to, że Lis będzie uznany winnym popełnienia wpisu „o charakterze ksenofobicznym”, ale to ja będę musiał ponosić moje koszty prawnika, którego wynająłem, żeby bronił dóbr osobistych. Z kolei za sam czyn Pan Redaktor będzie musiał przeprosić na X, ale nie poniesie żadnej konsekwencji finansowej swojego czynu — oburzał się Samuel Pereira.

Lis dalej swoje Tomasz Lis również odniósł się na X do wyroku, jaki zapadł dzisiaj w warszawskim Sądzie Okręgowym. Uznał on najwyraźniej, że dalsze obrażanie Pereiry będzie najlepszą metodą w tym sporze.

„Każdy miał na podwórku takiego co wszystkich obrażał albo lał, a jak w końcu od kogoś oberwał, to leciał do mamusi z gilami do pasa i wrzaskiem, że go biją i nie chcą się z nim bawić. Niektóre beksy robią tak też w starszym wieku” — napisał Tomasz Lis na X.