W środę 17 lipca minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział skierowanie wniosku o uchylenie immunitetu europosłowi PiS Michałowi Dworczykowi. Sprawa ma związek ze śledztwami prowadzonymi w kontekście tzw. afery mailowej.
Bodnar zapowiada wniosek o uchylenie immunitetu Dworczyka Zapowiedź padła na konferencji prasowej w ministerstwie sprawiedliwości, podczas której, którą obecnie zajmuje się prokuratura w kontekście rozliczenia poprzedniej władzy.
„Uważam, że immunitety polityków nie mogą oznaczać bezkarności osób, które łamały prawo. Jeśli ktoś popełnił przestępstwo, prokuratura z determinacją będzie pracowała, żeby stanął przed obliczem niezawisłego sądu. Na pewno kierowane będą kolejne wnioski o uchylenie immunitetu do Sejmu, ale także do Parlamentu Europejskiego. Jeden z takich wniosków, który zostanie skierowany w najbliższym czasie, będzie dotyczył Michała Dworczyka” — oświadczył minister sprawiedliwości na konferencji.
„To jest wniosek związany z manipulacją jego skrzynką e-mailową. Ten wniosek został już skierowany do Sejmu, ale ze względu na to, że poseł Dworczyk został w międzyczasie wybrany do Parlamentu Europejskiego, to sprawą będzie musiała zająć się odpowiednia komisja regulaminowa PE, a później sam PE” — wyjaśniał dalej Adam Bodnar.
Dworczyk odpowiada Bodnarowi: Zarzuty kompletną groteską Na konferencję ministra Bodnara, europoseł PiS odpowiedział w mediach społecznościowych.
„Pan minister Bodnar zapowiedział wniosek o zdjęcie mojego immunitetu w PE. Jak rozumiem zarzut jest taki, że utrudniam prokuraturze poszukiwania hakerów, którzy włamali się na moją skrzynkę mailową oraz skrzynki kilkudziesięciu innych polskich polityków. Prokuratura – prowadząca od przeszło 3 lat śledztwo – niestety nie wie, kto dokonał tego ataku. Według amerykańskiej firmy Mandiant, zajmującej się cyberbezpieczeństwem, byli to hakerzy powiązani z białoruskimi i rosyjskimi służbami specjalnymi. Wychodzi na to, że miałbym być elementem naprawdę złóżonej intrygi…” — ocenił Dworczyk we wpisie w portalu X.
Dworczyk zapewnił, że „od początku ścisłe współpracował i współpracuje z organami państwa w tej sprawie, stosując się do poleceń służb oraz prokuratury”.
„Nie niszczyłem żadnych dowodów, dodając na marginesie, że w tym czasie nie toczyło się żadne śledztwo w tej sprawie, co czyni argument o jego rzekomym utrudnianiu kompletną groteską” — podkreślił.
Jednocześnie były szef KPRM zaznaczył, że ma status osoby pokrzywdzonej. „Ale rozumiem, że dziś zapotrzebowanie na polityczne zlecenia może czynić cuda…” — dodał.